niedziela, 1 lipca 2012

Kamienna łza (Prolog)

Dla Pallas Ateny i Chione. To moje pierwsze opowiadanie prowadzone w trzeciej osobie, więc powiedzcie mi co jest źle.

Patrzyła w jego brązowe oczy. Syn Apolla odchodził. Myślała, że ma go już nigdy nie spotkać. Jednak nie chciała w to uwierzyć. Nadziei nikt nie mógł jej pozbawić.
Gdy rozejrzała się dookoła, zobaczyła pola tonące w śniegu. Około dwóch setek herosów, leżało martwych lub ciężko rannych na ziemi. Ich ciała zdawały się być podeptane, choć dopiero co upadły, lub były tam zaledwie od kilku minut. Mimo tego iż udało im się zjednoczyć dwa obozy i zwyciężyć Gaję, Daniel umierał. Miała umrzeć dokładnie jedna piąta z tysiąca herosów, a on był tym dwusetnym. Jego śmierć dała pewność wygranej. Przepowiednia się wypełniła. Mimo to Amandla miała nadzieję, że on to przeżyje. Nie wiedziała jeszcze jak trudne będzie pozyskanie dla niego życia.

- Amie, kochana, podejdź tutaj- powiedziała Lisy, córka Ateny. Potrząsnęła blond lokami i spojrzała na nią szarymi oczami.- Wiesz co mówiła przepowiednia. To ON był tym dwusetnym herosem.
-Wiem, a zarazem wydaje mi się, że nie. Musimy przeliczyć ciała.-powiedziała córka bogini piękności z wyraźnym smutkiem w głosie.
-Naprawdę chcesz to zrobić!?- spytała córka bogini mądrości z wyraźnym smutkiem i zarazem obrzydzeniem w głosie. Pobrzmiewała tam też nuta litości i współczucia, co do przyjaciółki.
-Tak, bo uważam to za konieczne.- odpowiedziała jej z bólem córka Afrodyty. W głosie Amandli słychać było coś na kształt nadziei, jakby wierzyła, że syn Apolla nie był tym ostatnim zabitym.
Jak powiedziała, tak zrobiły. Po kolei sprawdzały puls wszystkim obozowiczom.
- Podzielmy się ciałami tak będzie szybciej.- odezwała się córka Ateny, patrząc ze współczuciem na przyjaciółkę.
Po jakimś czasie Am. zapytała:
- Ile poległych naliczyłaś?
- Sześćdziesiąt osiem rzymian i trzydziestu jeden greków, bez twojego chłopaka. A ty?- spytała łagodnie Lisy.
- Czterdziestu trzech rzymian i pięćdziesięciu siedmiu greków, nie licząc z Danielem.- powiedziała Amandla, z takim bólem, jakby coś rozrywało ją od środka. Córka żony boga kowali potrząsnęła czarnymi włosami. Spojrzała na przyjaciółkę zrozpaczonymi oczami, które zdawały się zmieniać kolor.
- Wiedziałam, że coś pójdzie nie tak, jak powinno.- powiedziała Amie.
Gdy nagle wydarzyło się coś, co diametralnie zmieniła całą sprawę. Dziewczynom ukazał się okropny widok. Za nimi, centralnie po drugiej stronie strumyka, ktoś leżał. Amandla spojrzała w jej kierunku i rozpoznała w niej swoją rzymską siostrę. Milene właśnie umarła. Dosłownie przed sekundą. A. wybuchła płaczem. Nie dość, że miała stracić chłopaka, utraciła siostrę? Czy tego nie było za dużo?
- Jeśli ona umarła, to Daniel nie! Z Milene byłoby dokładnie jedna piąta z tysiąca herosów. Co oznacza, że jest szansa na uratowanie syna Apolla.- powiedziała Lis. Kiedy tylko skończyła mówić, przygalopował Chejron.
- Ilu zginęło?- zapytał.
- Dwie setki. Plus jako dwusetny pierwszy kona teraz chłopak Amandli.- wyliczała Lisy.
- Co? Nie możemy pozwolić, żeby umarł!- krzyknął centaur.- Gdzie on jest?
- Tutaj za strumykiem.- powiedziała Am., wskazując na swojego chłopaka.- Czemu nie możemy pozwolić mu na… śmierć?- wydusiła.
- Bo, gdy umrze nie wygramy tej wojny. Na razie zatrzymam go w takim stanie w jakim jest na dwa tygodnie. Później będziemy się zastanawiać jak go wybudzić. Bo istnieje tylko jeden sposób. Musi wypić kamienną łzę.

1 komentarz: